Badania Brytyjczyków pokazały, że stali bywalcy siłowni ponad 1/3 czasu tam spędzają na próżno. Marnowanie czasu powoduje, że jeśli wybieramy się na siłownię rzeczone trzy razy w tygodniu, tak naprawdę ćwiczymy tylko dwukrotnie. Trochę szkoda: i poświęconego czasu, i poświęconych pieniędzy. Okazuje się, że produktywna wizyta w siłowni powinna trwać godzinę zegarową. Każda kolejna minuta spędzona w tym przybytku to… minuta stracona. Stratą czasu z kolei nie jest na pewno rozgrzewka. Wiecznie niedoceniana, ciągle pomijana, a to od niej zależy jakość całego treningu. Nie pomoże dokładne planowanie wykonywanych ćwiczeń i wykorzystanych maszyn, jeżeli rozgrzewkę potraktujemy po macoszemu. Planowanie ćwiczeń z kolei jest dobre, ale nie wtedy, kiedy wymusza do oczekiwania na swoją kolej do danego sprzętu. Najprościej obserwować, kiedy dany sprzęt jest oblegany i ustalić go sobie na innej pozycji na liście. W przypadku nagłej kolejki zaś, zmienić plan, wykorzystując urządzenie na podobną grupę mięśni, ale mniej rozchwytywane.